lipca 18, 2019

Wakacyjne zaginięcie nierozwiązane do dziś. #3

Były najlepszymi przyjaciółkami. Choć bardzo się od siebie różniły. Ania i Marta. W wieku 17 lat zaginęły i do dziś niewiadomo co się z nimi stało.




Anna Krupa wysoka bardzo ładna brunetka,o ciemnej karnacji i  piwnych oczach. Podobała się chłopcom. Jednak najbardziej lubiła towarzystwo swojej przyjaciółki Marty .Marta była przeciwieństwem Ani- chłopczyca, o bardzo jasnej karnacji blondynka, okrągła buzia, niższa  i tęższa jednak dogadywały się miedzy sobą jak siostry.
Były jak papużki nierozłączki, chodziły razem do tego samego liceum na warszawskim Żoliborzu XVI LO im. Stefani Sempołowskiej. Obie pochodziły z normalnych rodzin, nie sprawiały żadnych problemów wychowawczych,jedyne co je odróżniało od rówieśników to to e obie cierpiały na przewlekłe choroby. Marta chorowała na toczeń rumieniowaty , a Anna na astmę.

W 1999 roku dziewczyny wybrały się na wspólne wakacje do Hiszpanii. Na wycieczce doskonale się bawiły i poznały bliżej Marcina, który pochodził z  podwarszawskiego Radzymina. Po powrocie do Polski chłopak został chłopakiem Marty.

Rok później w 2000 roku, obie nastolatki spędzały wakacje też razem, ale na działce u rodziców Anny ,w Białobrzegach w gminie Nieporęt, cieszyły się wakacjami i miały też niedaleko do Radzymina gdzie mieszkał chłopak Marty.

W niedzielę 6 sierpnia około godziny 16 dziewczyny postanowiły się gdzieś przejść i poprosiły ojca Anny o podwiezienie do Radzymina na odpust. Umówiły się z rodzicami, że odbiorą je o 22:00.

Spotkały się tam chwile później z Marcinem który przyjechał na odpust swoim czerwonym fiatem 125p. Namówił on do pojechania na inna imprezę, do swojego kolegi który mieszkał pod Wołominem. Kiedy się tam znaleźli , rozmawiali z tym kolegą chwile na dworze i wtedy pod dom podjechali samochodem trzej 21 latkowie. (później się okaże ze 2 z nich było powiązanych z wołomińskim  światem przestępczym).
Młodzi mężczyźni byli w wyjątkowo imprezowym nastroju a jeden z nich zaprosił wszystkich do siebie na imprezę. Nikt nie protestował więc wszyscy udali się na nowa miejscówkę. Jednak nie była to taka impreza na jaka liczyły Ania z Martą. Pito tam ogromne ilości alkoholu, dziewczyny trochę też, jednak pomału  czuły się coraz gorzej w tym towarzystwie. Miedzy czasie inicjator imprezy, też zmienił zadanie co do imprezowania. Wg świadków  gospodarz zorientował się ze może wrócić jego konkubina co spowoduje awanturę, bo jak można się domyślać kobieta średnio była by zadowolona że w jej domu pod jej nieobecność trwa libacja alkoholowa...
Dlatego imprezę przeniesiono znów, tym razem do siostry gospodarza  w Wołominie. Jednak nie wszystko poszło jak trzeba i tam imprezowy nastrój prysł i doszło do poważnej sprzeczki i przepychanek. W tym momencie dziewczyny postanowiły, że czas wracać do domu. 



I tu zaczyna się dramat i jedna wielka niewiadoma.

Dziewczyny coraz mocniej nalegały na szybki powrót. Nie były jednak W Radzyminie,ale w Wołominie. Ustaliły z mężczyznami z imprezy że zostaną podwiezione do Warszawy na Dworzec Wileński. 
Tak więc do fiata 125p oprócz dziewczyn i chłopaka Marty, wsiadł kolega Marcina ten z którym rozmawiali chwilę na podwórku oraz wsiadło też dwóch 21 latków( w tym ten ,,gospodarz imprezy'').
Niestety do Warszawy dziewczęta nigdy nie dotarły.
Na dodatek po drodze miały się przesiąść do ciemnego daewoo espero. I razem z nimi wsiadło dwóch 21 latków z fiata. 
Dokąd pojechali? Niestety do dziś niewiadomo .
O godzinie 22 do Radzymina przyjechał ojciec jednej z dziewcząt. Czekał na nie długo, bezskutecznie. Próbował skontaktować się z córką, jednak jej komórka była wyłączona. Gdy rano dziewczęta nadal nie dawały znaku życia, rodzice o ich zaginięciu zawiadomili policję.

Funkcjonariusze potraktowali sprawę bardzo poważnie, komendant wojewódzki w Radomiu powołał specjalną grupę. W poszukiwaniach brali udział policjanci radzymińscy, wołomińscy, legionowscy, a także z Radomia i Płocka.
Policjanci przeszukali tereny wokół Radzymina, szczególną uwagę zwracając na działki rekreacyjne. Przesłuchali młodych mężczyzn, w towarzystwie których były nastolatki tuż przed tragicznym zaginięciem. Zeznali, że odwieźli Annę i Martę na Dworzec Wileński. Tam dziewczęta miały odłączyć się od nich i wsiąść do samochodu, w którym siedziało trzech nieznanych im mężczyzn.
W zeznaniach były nieścisłości. Policja ustaliła bowiem, że telefon Anny po raz ostatni logował się do stacji telefonii komórkowej na trasie Wołomin – Białobrzegi, w pobliżu jednostki wojskowej. Później przestał działać. Moment logowania się do stacji nie zgadza się z zeznaniami mężczyzn, którzy twierdzili, że jechali wtedy z dziewczynami do Warszawy.
Policji do dzisiaj nie udało się udowodnić, że przesłuchiwani wtedy mężczyźni zrobili coś złego Ani i Marcie. – Żaden z nich nigdy nie usłyszał zarzutów. Może nie przesłuchano ich zbyt dokładnie? – pyta jeden z  oficerów zaangażowany w sprawę.

Na początku policja brała pod uwagę pięć wersji śledczych: ucieczkę z domu, porwanie do sekty, porwanie do seksbiznesu, wyjazd za granicę oraz zabójstwo.
Rodzice zaginionych od razu odrzucili sugestię, by córki bez powiadomienia bliskich ruszyły w podróż po Polsce, a tym bardziej za granicę. Ich zdaniem dziewczyny były zbyt odpowiedzialne, a poza tym obie poważnie chorowały – jedna na astmę, druga na toczeń rumieniowaty.
Musiały stale brać lekarstwa, a w chwili zaginięcia nie miały przy sobie zapasu tabletek. Bez nich w dalszą podróż raczej by nie ruszyły.
Matki Ani i Marty wystąpiły w programie telewizyjnym, emitowanym na żywo z Radzymina. Zrozpaczone mówiły o zagrożeniu życia córek, jeśli nie będą brały systematycznie lekarstw. Zaapelowały do ewentualnych porywaczy o ich uwolnienie.
W kilka lat po zaginięciu dziewczyn do ich rodziców nadeszła wiadomość z Holandii, że na jednej ze stacji benzynowych kamery zarejestrowały pobyt dziewczyny bardzo podobnej do Ani. Rodzice natychmiast pojechali do Holandii. Właściciel stacji opowiedział im o dziwnym zachowaniu tej dziewczyny i jej reakcji na plakat ze zdjęciami obu zaginionych wiszący na stacji. Nie przybliżyło to jednak śledczych do rozwiązania zagadki.


Anna Krupa - ur.14.12.1982 r. w Warszawie.
Wzrost 177 cm, kolor włosów: kasztanowy, kolor oczu: piwne, sylwetka szczupła, twarz okrągła, ciemna karnacja, długie proste włosy. W dniu zaginięcia ubrana była w dopasowane jasnofioletowe spodnie biodrówki, amarantową bluzeczkę z dzianiny z krótkim rękawem, kremowe klapki z wysokim obcasem.


Marta Szczytowska - ur. 30.09.1982 r. w Warszawie.
Wzrost 168 cm, kolor włosów: jasne, sylwetka krępa, twarz okrągła blada, włosy krótko obcięte. Nosi okulary fotochromowe z cienkimi metalowymi oprawkami w złotym kolorze. W dniu zaginięcia ubrana była w spodnie i koszulkę koloru białego, na nogach miała czarne zamszowe sandały.






Źródła:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Czas zabijania! , Blogger